Jesteś tutaj: Rozwój Duchowy Energia wybaczenia - czym tak naprawdę jest?

Energia wybaczenia - czym tak naprawdę jest?

Czym jest energia wybaczenia? Jak wybaczyć i uwolnić się od żalu oraz trudnych emocji? Jak odpuścić wyrządzone krzywdy?

Jak uczy doświadczenie, życie nieustającym gniewem i frustracją do niczego dobrego nie prowadzi. Czym prędzej należy pozbyć się urazy oraz szukającej ujścia destrukcji i zmniejszyć poczucie oddzielenia przez uruchomienie w sobie energii wybaczenia. Inaczej nie odzyskamy siły, rozumu i nie zaliczymy kolejnej lekcji życia. To najrozsądniejsze i najzdrowsze wyjście z każdej sytuacji i każdy zdaje sobie z tego sprawę. Dlaczego jednak wybaczenie jest takie trudne? Jak wejść w ten stan, by już nigdy nas nie opuścił?

Energia wybaczenia - czym tak naprawdę jest? Jak wybaczyć i uwolnić trudne emocje? Jak odpuścić?

W materiale:

  • Znaczenie wybaczenia w życiu każdego człowieka
  • Zazdrość - główna przyczyna braku wybaczenia
  • Czy żeby wybaczyć, trzeba zapomnieć o wyrządzonej krzywdzie?
  • Wybaczenie okiem psychologii i etapy przebaczenia
  • Dlaczego wybaczenie jest takie trudne?
  • Aspekt duchowy wybaczenia
  • Ewolucja fizyczna, energetyczna i duchowa człowieka
  • Wybaczenie a dobro
  • Jak wejść w stan wybaczenia?

Wybaczenie – wprowadzenie.

Chcesz być szczęśliwy przez chwilę? Zemścij się. Chcesz być szczęśliwy zawsze? Przebacz”– przekonywał francuski dominikanin Henri Lacordaire. Potwierdzają to współcześni psychologowie, ale z problemem wybaczenia nijak się uporać nie mogą.

W naszym życiu na zmianę przeplatają się sytuacje, które określamy jako radosne bądź smutne, przewidywalne lub takie, których się nie spodziewamy. Wszystkie one wpływają na nasze potrzeby i mechanizmy obronne. Jedne wzmacniają w nas odwagę i chęć do życia, inne osłabiają i ograniczają życiową ekspresję pod różnorodnymi postaciami lęku i cierpienia. Wszystkie też aktywują emocje, wpływają na jakość myślenia i powodują zmianę klasyfikacji potrzeb. Całość energetycznego kamertonu dziś nastawia się na smutek i przegraną, kiedy indziej na zwycięstwo i radość. Gdy ogarnia nas pozytywne nastawienie do ludzi i świata, wówczas cały sukces za tak efektywny optymizm przypisujemy sobie. Jak to się mówi, zwycięstwo ma wielu ojców, a porażka żadnego. Gdy jednak coś staje nam na przeszkodzie, wtedy bez wahania szukamy winy poza sobą.

A przecież silnego nic nie łamie. Takiego każdy obchodzi go z daleka. Gdybyśmy więc dbali należycie o swoją energetykę, to o ileż lepiej wyglądałoby nasze życie, rozwój i związki z ludźmi…

Emocje, myśli, potrzeby i przyzwyczajenia to rusztowanie naszej energetycznej istoty. Nie wolno o tym zapominać. Pewnie się domyślacie, co chcę powiedzieć, że odzyskanie utraconej jakości życia nie tyle jest zależne od czynników zewnętrznych, ile od nas samych, od właściwego spojrzenia na własne możliwości i od właściwej oceny otoczenia. Kto nie potrafi tego zrobić, ten prędzej czy później ma problem z emocjami i z myśleniem, a więc i z energią niewybaczenia. Wtedy, miast szukać kompromisu, za wszystko zaczyna obwiniać innych. Zaczyna tracić czas na bezproduktywne rozmyślania o zemście i zadośćuczynieniu. Miast zakasać rękawy i wziąć się do roboty, tylko narzeka i zapada się w dół rozpaczy.

To naturalne, że wskutek oszczerstw, utraty zaufania czy zdrady - odczuwamy gniew, złość, smutek, niechęć i pogrążamy się w niekończącym się oburzeniu. Szukamy zemsty na tym, kto nas oszukał lub w inny sposób skrzywdził. Ale życie nieustającym gniewem i frustracją do niczego dobrego nie prowadzi. Trzeba się otrząsnąć i czym prędzej odbudować to, co za czyimś staraniem zostało zniszczone. Czym prędzej należy pozbyć się urazy i szukającej ujścia destrukcji. Trzeba zmniejszyć poczucie oddzielenia przez uruchomienie w sobie energii wybaczenia. Inaczej nie odzyskamy siły, rozumu i nie zaliczymy kolejnej lekcji życia.

Oczywiście niewybaczenie to konsekwencja zaistnienia wielu wydarzeń, nie tylko tych uznanych na złe i karczemne. Mówienie o wybaczeniu wyłącznie w kontekście krzywd mija się z celem. Do tego należy dorzucić przyzwyczajenia, czyli wykształcony wzorzec energetyczny, który utrzymuje naszą postawę w niezmiennej konfiguracji. Tu jakość emocji, myśli i potrzeb, sposób postrzegania ludzi, świata i siebie decyduje o tym, czy chcemy być pozytywnie nastawieni do życia, czy też nie. Jeśli nie, to jednym z narzędzi do utrzymania się w sztywnych ramach energetycznego upadku jest właśnie niechęć do wybaczenia.

Warto się wtedy siebie zapytać, co to takiego złego by się stało, gdybyśmy wybaczyli i wrócili do normalnego życia? No co? Bo musielibyśmy znów chwycić łopatę do ręki? A co w tym takiego strasznego? Lepiej żyć krzywdą, by od swojego lenistwa i bezradności odwrócić uwagę? Czasem życie chwil nie umila. To wybuchnie wulkan i zabierze część zagrody, kiedy indziej powódź zaleje piwnice albo wojna kogoś bliskiego zabierze. Co wtedy? Wtedy za wszystko będziemy obarczać innych czy nieszczęśliwy zbieg okoliczności? Na pewno nie własną niewiedzę i nieumiejętność przewidywania wydarzeń?

A może chodzi jeszcze o coś innego, na co nie zwróciliśmy dotąd uwagi… Niewybaczenie to typowy stan u ludzi, którzy wyłącznie na innych chcą zrzucić odpowiedzialność za naprawienie tego, za co sami nie chcą się wziąć z różnych powodów. Przyzwyczajenie do stresu, lenistwo, umysłowe kalectwo, pasożytnictwo czy chęć dominowania chętnie się tym narzędziem, jakim jest niewybaczenie, posłużą, aby tylko człowiek nadal sam ustalał reguły gry.

Czy wiecie, że zazdrość to jeden z głównych motorów powstania niewybaczenia? Wściekamy się, gdy ktoś ma czegoś więcej. Od razu zakładamy, że mamy do czynienia z oszustem, któremu się nic nie należy… Skoro ktoś ma lepiej, to znaczy, że my mamy gorzej. Wmawiamy sobie, że to objaw niesprawiedliwości. Krzyczymy: Nie daruję ci tego, że masz większe zbiory… Dlaczego mieszkasz w ładniejszym domu? Dlaczego masz lepszego partnera, mądrzejsze dzieci, uprawiasz sport, jesteś wyższy, zdrowszy itd.?... Ja się na takie rzeczy nie godziłem… Dopóki nie będzie po równo, to nigdy ci nigdy tego nie wybaczę.

Jak widzimy, wszystko można wykorzystać do tego, by za swoją nieudolność i porażki obarczyć kogo innego. To wręcz nieprzyzwoite. To jak ze stanem kochania - ten, kto kocha, ten widzi świat w różowych okularach. Ten, kto kochać nie potrafi, ten zawsze znajdzie powód do dręczenia świata swoją obojętnością i wrogością. Do wydzielania jadu wystarczy wtedy najmniejszy powód…

Wbrew panującemu przekonaniu, wybaczenie nie jest równoznaczne z zapomnieniem o wyrządzonej krzywdzie czy z umniejszaniem wagi samego zdarzenia. Wybaczenie nie zmusza do przyjęcia postawy ufności. Wybaczenie nie jest też odstąpieniem od sprawiedliwej kary. Świat duchowy radzi bez ogródek, by kochać i wybaczać, ale nie pozwalać na czynienie zła. Gdy więc ujrzymy złodzieja przechodzącego przez okno, to należy wziąć cegłą i przywalić mu w łeb. Przynajmniej będzie miał mniej grzechów na sumieniu. Bycie w stanie kochania i wybaczenia wcale nie oznacza, że mamy dawać się wykorzystywać. Dlatego Świat duchowy zaleca, aby najpierw przerobić stan kochania i wybaczenia w sobie, a dopiero potem odniesieniu do innych ludzi. Jak to się mówi, jak czegoś sam nie posiadasz, to się tym nie podzielisz…

Mówiąc wprost - wybaczenie to historia o nas samych.

Jak wybaczać? Co na to nauka?

Psychologia podpowiada, by nie wybaczać od razu, by podzielić ten proces na kilka etapów. To tak, jakby powiedzieć, że będziemy jeść lody na raty, pamiętając o tym, że mogą się one szybciej zepsuć, niż zdążymy je skonsumować. Ja bym to nazwał energetycznym masochizmem. Od rozwiązania kwestii wybaczenia w ten sposób można, jak się domyślacie, dostać niestrawności.

Wielu psychologów opisało przebaczenie jako minimum 5-8-stopniowy proces. Nie ma u nich ani słowa o tym, czym jest stan wybaczenia. Opisywanie go słowami będącymi antytezą spokoju wewnętrznego, asertywności, kreacji, spokoju i jedności niczego tu nie załatwia. Ale o tym jeszcze coś dopowiem.

Oto 8 etapów przebaczenia proponowanych przez psychologię:

  1. Nazwanie krzywdy.
  2. Rozpoznanie zmian spowodowanych przez krzywdę.
  3. Określenie stopnia zniszczeń w osobowości.
  4. Rozmowa o krzywdzie z krzywdzicielem lub kimś obiektywnym.
  5. Uznanie krzywdy za własną.
  6. Uznanie odpowiedzialności sprawcy.
  7. Wyrównanie rachunków (np. uznanie sprawy za zamkniętą lub ukaranie krzywdziciela).
  8. Odzyskanie poczucia wolności i mocy.

Ja bym powiedział, że mamy tu do czynienia z karnym orzecznictwem. Nie mogę uwierzyć w to, by ktoś mógł coś takiego wymyślić, by próbował wmówić komuś, że można odzyskać równowagę psychiczną przez poddanie się procesowi utrwalania krzywd.

Zamiast jak najszybciej zapomnieć o krzywdzie, co jest częścią procesu wybaczenia, jego rdzeniem, sercem, właściwą istnością, to psychologia proponuje rozdrapywanie ran i jak najdłuższe pozostawanie w traumie. Dlaczego? Bo utrzymany w wewnętrznym konflikcie człowiek będzie korzystał z konsultacji znacznie dłużej. O ile wcześniej nie zaliczy leczenia na oddziale zamkniętym.

Oto jakie postępowanie zaleca oficjalna psychologia. Miast rozwiązać problem jak najszybciej, zaleca jego aktywizację poprzez szukanie odpowiedzi na takie oto pytania:

  • Jak Krzywda wpływa na moje codzienne życie?
  • Jak utrudnia mi to codzienne życie?
  • Jakie imię mogłaby nosić moja Krzywda?
  • Co ta krzywda mówi o mnie i jakim głosem to do mnie przemawia?

Druga lista obowiązkowych pytań:

  • Jak krzywda wpłynęła na moje relacje z rodziną, kolegami, współpracownikami?
  • Jak Krzywda wpłynęła na moje przekonania dotyczące świata i innych ludzi?
  • Jak krzywda wpłynęła na moją aktywność fizyczną i towarzyskie układy?

I trzeci zestaw pytań:

  • Jakie znacznie mają dla mnie te skutki? Oceniam je pozytywnie czy negatywnie?
  • Dlaczego określam te skutki jako negatywne lub pozytywne?

Dopiero po zapoznaniu się z problemem tzw. krzywdy można według psychologii przystąpić do odzyskiwania równowagi energetycznej, a więc i kontroli nad własnym życiem. Przy takim podejściu do kwestii wybaczenia człowiek staje się bezradny. Nawet nie wie, że proponowane mu techniki dolewają oliwy do ognia.

Poleca się na przykład, o ile tylko istnieje taka możliwość, by spotkać się z krzywdzicielem i przedstawić mu wyniki swoich rozmyślań, skarżąc się przy tym na to, jakie piętno odcisnęła wyrządzona przez niego krzywda na naszym życiu. No i należy oprawcy ostentacyjnie zakomunikować, że podjęliśmy decyzję o wybaczeniu.

W ten sposób mamy podobno osiągnąć niezwykły stan psychicznego komfortu. Mam co do tego poważne wątpliwości. Przecież nikt nie zechce słuchać o tym, że ma obowiązek przyjęcia przebaczenia ze strony osoby skrzywdzonej, bo musiałby się równocześnie przyznać do tego, że się pomylił i że jest gotów do naprawienia krzywd.

Już widzę, jak bogatsi i mądrzejsi ode mnie z radością i ze łzami w oczach dzielą się swoim majątkiem, przepraszając mnie, biednego i leniwego za to, że wcześniej mojego życiowego niedołęstwa nie dostrzegli.

Ciekawi mnie, jaki psycholog na takie pomysły wpada. Podejrzewam, że ten, kto sam żyje niesprawiedliwością i wyobraża sobie, że tak koszmarne rozwiązanie miałoby racje rację bytu nie tylko w jego przypadku.

Ale to nie koniec historii. Psychologia zaleca, aby w przypadku odrzucenia naszego przebaczenia nie odpuszczać, tylko iść dalej, na różne sposoby informując krzywdodawcę o naszej wielkoduszności, np. listownie. Uwierzycie w coś takiego? Macie odwagę nękać bandytę swoimi duchowymi treściami?

Proponuje się także pisanie listów do siebie jako kontynuację proces terapii. Jest w tym pewien sens, ale i to niczego do końca nie rozwiąże, zwłaszcza wtedy gdy umysł przewodzi psychice.

Wybaczenie to najskuteczniejszy sposób na uwolnienie się od negatywnych uczuć. To prawda. Tyle tylko, że poza mówieniem o potrzebie zmiany postawy, psychologia nie oferuje żadnej skutecznej w tym zakresie techniki. A niby jak, skoro psycholog wciąż nie odróżnia umysłu od psychiki ani nic nie wie o ludzkich strukturach energetycznych, które muszą być wcześniej oczyszczone, aby mógł zajść proces energetycznej zmiany ustawień. A to nie wszystko, bo jest jeszcze potrzebna wiedza na temat kodowania umysłu.

No i kolejna zagwozdka: co zrobić, gdy przyczyną wrogości jest siła energetyczna, która zawładnęła człowiekiem? Przecież zachęcanie w takim przypadku do nachodzenia i dręczenia krzywdziciela swoją wybaczeniową wyższością na 100% doprowadzi do zaostrzenia konfliktu.

Ogólnie wybaczenie podzielono na 5 etapów.

Faza pierwsza to zaprzeczanie.

Pierwsza reakcja po doznanej krzywdzie jest podobna do szoku pourazowego. Nie przyjmujemy do wiadomości tego, co się stało, odrzucamy, nie dajemy wiary, a gdy w końcu przebije się to do świadomości, instynktownie pomniejszymy jej znaczenie lub spróbujemy ją racjonalizować.

Wmawiamy sobie, że to niemożliwe, by coś takiego przytrafiło się właśnie nam, że to jakieś nieporozumienie. Równocześnie maleje nasz spokój i zdolność do analizy. Gubi się zdrowy rozsądek Włączają się znane w psychologii mechanizmy obronne, zwłaszcza wypieranie z umysłu tego, co zaszło. Napięcie i wściekłość domagają się przywrócenia normalności. Jeśli to trwa zbyt długo, powstaje rozdźwięk między obecnym a przeszłym czasem, życie traci sens i człowiek dość często ucieka w świat iluzji. Tam robi dobrą miny do złej gry albo nagle zaczyna go interesować coś innego. Oderwanie od rzeczywistości uniemożliwia stawienie czoła problemom. Jeśli tego etapu nie pokona się szybkich krokiem, to interwencja psychologa lub wsparcie osoby zaufanej mogą się okazać niewystarczające.

Druga faza to oburzenie.

Najczęściej ogarnia nas gniew. To naturalna i zdrowa reakcja na zadane rany. Obojętnie, czy zostanie urażona ambicja, godność czy ego - złość należy rozładować. Tłumiona zbyt długo mocniej wybuchnie. Co gorsze, nasz bunt może zostać skierowany na niewłaściwe tory i uderzyć w najbliższych lub w przypadkowe osoby, które nie mają o niczym zielonego pojęcia.

Skutki agresji są największe wtedy, gdy je ukrywamy przed światem i kumulujemy w sobie. Pojawiają się choroby, antyspołeczne reakcje, dewiacyjne zachowania, które mogą nie tylko nas skłócić ze światem, ale i doprowadzić do konfliktu z prawem. Zdesperowana jednostka dość często występuje przeciwko samej sobie. Okaleczenia i próby samobójcze nie należą tu do rzadkości.

Jak tu w takich warunkach wykrzyczeć swój ból, żal i całą złość? Jak tu poprawnie ukierunkować energie i nie wpaść w chwilowy obłęd? Emocje to potężna siła. Równie skutecznie tworzy naszą rzeczywistość, jaki potrafi ją zniszczyć.

Wyrzucanie energii na zewnątrz to również niezbyt dobry pomysł. Nie powinniśmy zachowywać się jak frustrat, który w swoim rozgoryczeniu daje upust wściekłości gdzie tylko popadnie. Obrażeni naszym zachowaniem ludzie mogą nie być na tyle wyrozumiali, by przejść obok nas obojętnie. Często dochodzi do ataku, gdzie każdy na ślepo i bez zastanowienia macha rękami i wrzuca w przestrzeń niecenzuralne słowa. Gorzej, gdy padną groźby. To eskaluje napięcie i w jeszcze gorszym świetle przedstawia poprzednie krzywdzące nas wydarzenie. Zaczyna się walka z wiatrakami.

Trzecia faza – odwet.

Trudno oprzeć się potrzebie zemsty, gdy opanował nas gniew i irracjonalne myślenie. Lekiem na poprawę samopoczucia jest wymierzenie kary, a przynajmniej analizowanie tego na wszelkie możliwe sposoby. Radość spowodowana domniemanym odniesieniem zwycięstwa pobudza, studzi emocje i gniew, pozwala spokojniej myśleć nie tylko o odwecie na krzywdzicielu, ale i o innych sprawach. Pozornie wszystko łagodnieje. Układ hormonalny przestawia się na produkcję hormonu szczęścia, co poprawia samopoczucie. Ale to uzależnia. Bez ciągłego myślenia o zemście nie potrafimy z czasem już normalnie funkcjonować. Poza tym każda wizja porażki na powrót ogniskuje w nas ból i cierpienie.

Pojawia się także konflikt wewnętrzny. Z jednej strony pragniemy obronną ręką wyjść z opresji, z drugiej zaś strony dociera do nas, że zwycięstwo opłacimy zmianą naszej osobowości na gorszą wersję. To prosta droga do stresu, wycofania, a nawet depresji. Pojawiają się obsesje i społeczne dysfunkcje. Spokojne dotychczas życie przekształca się w wewnętrzne pole walki. Zaczyna się wyczekiwanie na dzień, w którym naszemu oprawcy sama powinie się noga lub ktoś silniejszy go znokautuje. Ale zachłystywanie się cudzymi niepowodzeniami to moc obosieczna. Produkowana na okrągło niska wibracja w końcu nas zrujnuje. Nienawiść zeżre od środka i rzuci na samo dno. Przekształcimy się w jedno wielkie niepowodzenie.

Czwarta faza - obwinianie siebie.

Wszystko kiedyś umiera. Wszystko ma swój koniec. Zemsta trawi mózg i człowiek upada. Osłabiony, nabiera wątpliwości co do słuszności swoich reakcji i zaczyna zadawać sobie pytanie, czy winę za zaistniałą sytuację ponosi tylko druga strona. Zaczyna dostrzegać pozytywne cechy nie tylko u siebie. Analizuje własne postępowanie i stopniowo dojrzewa do myśli o pojednaniu, o wyciszeniu całej sprawy. Szuka wytchnienia. Jest zmęczony. Czasami wykończony nerwowo człowiek wznosi się na wyżyny wspaniałomyślności i odkrywając w sobie cząstki dobra - decyduje się na wybaczenie, na odpuszczenie, pod warunkiem oczywiście, że sprawca pokryje straty lub przeprosi. Zapotrzebowanie na święty spokój staje się ważną kartą przetargową.

Problem w tym, że sprawca może nie zechcieć dostrzec naszej przemiany i chęci do polubownego rozstrzygnięcia konfliktu. Nie każdy jest skłonny do przeprosin nawet w obliczu ewidentnych strat. To bardzo niebezpieczny moment w całej historii zmagań z osobistym nieszczęściem.

Po chwilowej nadziei na zakończenie sporu nadchodzi rozczarowanie i bolesna świadomość doznanej straty. Często temu zjawisku towarzyszy skłonność do obwiniania siebie. Nazywamy to odwróceniem postrzegania ról sprawcy i ofiary. Wyrzucili mnie z pracy i bank zabrał dom, ale to przecież efekt mojego zaniedbywania obowiązków. Takie rozumowanie, takie współobwinianie się grozi psychicznym kalectwem, nawet stałą depresją. W takich okolicznościach trzeba jak najszybciej poprawnie cenić całą sytuację i dostrzec swoją rolę na jej tle. Trzeba odpuścić i przestać całość wydarzeń ujmować w kategoriach społecznej interpretacji, a zacząć się jej przyglądać po ludzku. Zachowanie dystansu pozwala na trzeźwe zdiagnozowanie udziału obu stron w zatargu. Pokonanie tego zakrętu to połowa drogi do mety

Faza piąta – akceptacja.

Na tym etapie człowiek dąży do skrócenia czasu cierpienia. Gotów jest nie tylko zapomnieć o całej aferze, ale i dla świętego spokoju, pójść na różne układy. By się chronić przed dalszymi psychicznymi urazami często sięga po technikę wyparcia. Zrobi wiele, by zapomnieć o całej aferze. Nie jest to dobre wyjście, bo nie załatwione sprawy kiedyś i tak powrócą. Być może nałożą się na podobne wydarzenia i je jeszcze spotęgują. Nie powinno się zaprzeczać temu, że zostało się zranionym. Sprawę należy dociągnąć do końca. Z takimi zjawiskami trzeba się nauczyć żyć. Należy stopować pochopne osądy, zamykać rozdziały z podejmowaniem nieprzemyślanych decyzji, jak i zmienić dotychczasowy sposób reagowania na świat.

Człowiek nie jest wszechmocny i doskonały, choć w swojej istocie może być dla siebie idealny. To nie uchroni od zranień, ale pozwoli na przyszłość wyjść z podobnych kłopotów z jak najmniejszymi stratami.

Wybaczenie – dlaczego to takie trudne?

Najczęściej staramy się zapomnieć o trudnych, czasem traumatycznych wydarzeniach, bo kojarzymy je z cierpieniem i ośmieszeniem. Z niskim notowaniami. Dodatkowo poznajemy smak smutku, złości, żalu bólu i straty, a tego nikt nie lubi. Strata może dotyczyć zaufania, nadziei, miłości oraz relacji. Łapiemy się na tym, że wciąż żyjemy ukrytą nienawiścią, że wystarczy powód, by chętnie komuś dokopać. Oznacza to, że lekcja z kochania również nie została przerobiona, co prędzej czy później znów nam zatruje życie.

Mądrze podejrzewamy, że niesprawiedliwość wymaga zadośćuczynienia, ale także coraz wyraźniej skłonni jesteśmy przyznać, że ktoś, kto wykorzystuje innych, na pewno nie wyciągnie ręki do zgody. Zatem nachalne przedstawianie swoich skarg i życie nienawiścią to lekkomyślny pokaz brawury. Ryzykujemy katastrofą, która pogłębia autodestrukcję. Trzeba po prostu wewnętrznie odpuścić.

Wybaczenie to drugi krok naszego doskonalenia się po zaliczeniu stanu pokochania. Dzięki jego postawieniu zaczynamy zrozumieć zasady funkcjonowania psychiki. Odkrywamy, że nie jesteśmy w stanie zaakceptować przyczyn naszego upokorzenia, dopóki ich prędzej w swoim duchowym sercu nie rozpuścimy. Wybaczenie jest dla nas, to nasza osobista sprawa. Sprawca i tak będzie pociągnięty do odpowiedzialności. Jak nie za żywota, po to śmierci. Wiemy też, że niewybaczenie to akt agresji skierowany w swoją własną stronę, że z czasem skrzywdzone i bolące wnętrze stanie się energetyczną toksyną, która porazi nie tylko umysł i emocje, ale i poprzez skrzywione myślenie zawładnie naszą osobowością. Niewybaczenie to oko, które po swojemu będzie postrzegać drugiego człowieka, zwłaszcza wtedy, gdy będzie się on nam kojarzyć z traumatycznym wydarzeniem. W końcu nienawiść pokona genetyczne progi i zawładnie nami na zawsze.

Wybaczenie ma aspekt duchowy. Kiedy przebaczamy, dokonuje się w nas zmiana sposobu myślenia, percepcji znaczeń i postaw w odniesieniu do drugiego człowieka i do wydarzeń, które nas zraniły, ograniczyły lub przygniotły. Obwinianie, oskarżanie, pragnienie zemsty, potrzeba ukarania i prośba o zadośćuczynienie często tracą wówczas swoją ważność.

Przebaczenie to nie wymuszone odpuszczenie grzechów, by uwolnić drugiego człowieka od winy, tylko zrozumienie, że człowiek wciąż jest małym dzieckiem, które popełnia błędy. To charakterystyczna cecha energetycznej ewolucji. Każdy popełniał i będzie popełniać błędy. Nie uniknął ich Jezus ani Budda.

Inną jednak historię piszą ludzie, którzy świadomie i bez przerwy popełniają te same błędy, czerpiąc z nich korzyści. Wielu z nich doświadcza przy tym niebywałego zadowolenia. Mówimy wtedy o grzechu i o ludziach złych. I jest to poniekąd prawda, bowiem dotyczy to przede wszystkim osób, które świadomie odrzuciły PWW na rzecz PTP i weszły na etap społecznego uwstecznienia. To oni są miłośnikami czarnych mszy i torturowania ludzi.

Takie zachowanie to policzek dla bożej sprawiedliwości i miłującego serca. Błędy muszą być w zbiorowości naprawione, a nie tylko zrozumiane. Kto tak prostych praw nie pojmuje, ten wyraźnie i świadomie odstaje od obowiązujących człowieka duchowych zasad.

Podczas procesu przebaczenia rozwija się wewnętrzny dialog z samym sobą, z sobą coraz doskonalszym. Ta rozmowa jest znamienna, intensywna, poznawcza i mentalne pozwalająca przyjrzeć się prawdziwym przyczynom, które legły u podstaw podobnych wydarzeń. Wszystko zaczyna być postrzegane w innym świetle. Nareszcie przestajemy czepiać się dziecka za to, że przewróciło stół, tłukąc przy okazji butelki z alkoholem. Stojąc przed lustrem zaczynamy dostrzegać w tym swój udział. Łapiemy się na tym, że my, tacy inteligentni, a nie przewidzieliśmy z góry, że dziecko może się potknąć o pokrzywiony stolik.

Wybaczenie uczy wyrozumiałości i jest drogą ku miłosierdziu.

Z perspektywy ducha widzi się upadek człowieka, zwłaszcza ulegającego sile systemowych programów. Widzi się to w słowach „Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…” Duchowa faza wybaczenia brzmi zgoła inaczej: „Moja wola, moja wola, moja bardzo wielka wola…” Przechodząc z jednego etapu w drugi, z klęczenia w obszar wyzwań - całkowicie uwalniamy się od poczucia winy i od odpowiedzialności za własną niedoskonałość. Genetyczne przekazywanie następnemu pokoleniu błędnych wzorców zachowania zostaje przerwane.

Proces przebaczenia to osobisty rozdział, który odnosi się do całokształtu życia i pełni człowieczeństwa. Można go zdefiniować jako wewnętrzną metamorfozę. Konsekwencją takiej przemiany jest osiągnięcie stanu jedności ze wszystkim, a potem stanu pojednania z całością wszechrzeczy. Uruchomienie procesu poznawania siebie za pomocą energii kochania i wybaczenia, współodczuwania i współistnienia pozwala dostrzec siłę dobra, która ponad tym wszystkim stoi. Zadręczanie się cierpieniem nie tylko nikomu i niczemu nie służy, ale i zabija duchową część naszej natury.

Zbigniew Jan Popko

Dodaj podziękowania

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez popko.pl
Materiały publikowane w serwisie popko.pl mają charakter edukacyjny i paramedyczny, a towary oraz usługi nie stanowią i nie zastępują porady medycznej. Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów zamieszczonych na portalu jest wskazane, tylko i wyłącznie z podaniem aktywnego linka popko.pl jako źródła. Nazwa serwisu, jego koncepcja, wygląd graficzny, oprogramowanie oraz baza danych podlegają ochronie prawnej.
popko.pl 2024