Kim jest Zbigniew Jan Popko? Opinie osób, które skorzytały z uzdrawiania na odległość, uczestników warsztatów oraz tych, którzy korzystają z szerokiej bazy wiedzy w Akademii Wiedzy Duchowej jak i z przygotowanych medytacji znajdziesz w tym dziale.
Ty też możesz dodać swój wpis.
ABY ZAMIEŚCIĆ PODZIĘKOWANIE SKORZYSTAJ Z FORMULARZA ZNAJDUJĄCEGO SIĘ Z LEWEJ STRONY.
(W wersji na komputer, okienko pod bocznym menu o nazwie "Nawigacja").
Zapraszamy do podzielenia się uwagami na temat skuteczności działań pana Zbigniewa, czy też informacjami o pracy nad sobą, której wiele osób się podejmuje, osiągając zdumiewające rezultaty. Do wypowiedzi zapraszamy także warsztatowców, jak i osoby zainteresowane poruszaną tutaj tematyką, a więc aktywnie korzystające z zamieszczonych na stronie informacji. Mamy nadzieję, że Wasze wypowiedzi pomogą innym podjąć słuszną decyzję co do spotkania się z autorem, jak i też rozwieją wszelkie wątpliwości ograniczające możliwość skorzystania z jego usług. Dlatego wasze słowo będzie nie tylko aktywnie wspierać potrzebujących, ale i uczestniczyć w ich powrocie do normalnego życia.
Przypominamy przy tym, że Zbigniew Jan Popko nie jest lekiem na całe zło, ale szerzona przez niego wiedza, jak i skuteczność jego wszelkich działań są tak zaskakujące i nowatorskie, że powinny znaleźć swoje potwierdzenie także w tej zaproponowanej wszystkim formie kontaktu. Nie mamy czasu na przepisywanie listów, za które również dziękujemy, dlatego prosimy o elektroniczną formę kontaktu - poprzez formularz.
Ślę serdeczne podziękowania dla Pana Zbyszka Popko za pomoc udzieloną mojej mamie. Moja mama zachorowała na udar mózgu i była w bardzo ciężkim stanie. Lekarze mówili, że trzeba być gotowym na wszystko. Po Pana działaniach, a było ich pięć, stan zdrowia sukcesywnie się poprawiał i mama wyszła ze szpitala po ponad miesiącu na własnych nogach. To był cud, a ordynator neurologii powiedział przy wypisie, że pierwszy raz w życiu widział taki przypadek. Jest Pan wspaniały i niesamowite jest to, że zrobił Pan to wszystko przez telefon a ja musiałam tylko wypowiedzieć imię mamy przed działaniem. Pozdrawiam serdecznie również w imieniu Teresy.
anonimowy, 2016-08-23
Serdecznie dziękuję Panu Zbyszkowi, Dzięki konsultacjom i Jego działaniom moje relacje z córką znacznie się poprawiły. Mąż odszedł jak była jeszcze mała, starałam się zapewnić jej wszystko co najlepsze, ale z czasem różnice charakterów dawały się nam we znaki. Od wielu lat nie umiałyśmy znaleźć z córką porozumienia, problemy narastały, często wybuchały między nami kłótnie, a ja w końcu zaczęłam źle sypiać i mieć problemy z sercem. Po rozmowach z Panem Zbyszkiem zrozumiałam iż problem leżał też po mojej stronie, że moja nadopiekuńczość wcale nie była taka dobra i mogła być dla córki męcząca. Uświadomiłam sobie, iż jak zmienię swoje postępowanie to być może córka z czasem zmieni swoje. Po działaniach zrobiło się w domu jakby lżej, moje relacje z córką poprawiły się, a ja zaczęłam lepiej sypiać i zdrowie też się unormowało. Bardzo dziękuję i pozdrawiam.
anonimowy, 2016-08-23
Panie Zbyszku, Bardzo dziękuję za Akademię Wiedzy. Wiele lat brylowałam po ezoterycznych stronach, ezoterycznej literaturze, ezoterycznych kursach myśląc, że zbliżam się ku Bogu, mało tego żyjąc w przekonaniu, że to jedyna słuszna droga prowadząca mnie ku Niemu (kościół już dawno temu sobie odpuściłam). W jakiejż to ja byłam iluzji! Jak bardzo dawałam się manipulować ogłupiającym treściom ezoterycznym. Dopiero czytając, słuchając treści zawartych w Akademii i wreszcie nieśmiało kroczek po kroczku wprowadzając zdobytą tam wiedzę w życie i widząc pozytywne efekty zmian w życiu zaczynam pojmować o co to tak naprawdę chodzi. Bardzo dziękuję, że Pan jest i robi tyle dobrego dla innych. Każdemu, kto chce słuchać wskazuję tę drogę bo warto. Jeszcze raz dziękuję.
anonimowy, 2016-08-25
Panie Popko, Mam 57 lat i od 12 lat borykałam się z problemem przełykania, dopóki nie trafiłam, dzięki Bogu do Pana. Minęło 6 lat zanim lekarze zorientowali się, że jest to dość rzadka choroba zwana achalazją, jednak sama diagnoza też nic nie zmieniła w moim stanie zdrowia, bo od ilości połykanych lekarstw i specyfików zaczęła mi dokuczać wątroba i trzustka, a kłopoty nadal nie ustępowały. Miałam już problem połykać zmiksowane zupy i niektóre napoje, częściej chorowałam na zapalenie płuc, a uporczywy kaszel praktycznie się nie kończył. Byłam już tak zmęczona i załamana życiem, że gdy ktoś mi powiedział, że Pan leczy wszystko, to nie mogłam uwierzyć. Tak naprawdę umówiła mnie do Pana koleżanka, bo wiedziała, że sama się nie zdecyduję, za co jej też gorąco dziękuję. Po pierwszym działaniu kaszel ustąpił, choć problemy z przełykaniem nadal miałam, ale po drugim działaniu mogłam zjeść ukochane gołąbki z sosem pomidorowym bez potrzeby ich rozdrabniania. Za miesiąc zadzwoniłam znowu i do teraz wszystko jest w porządku. Z każdego posiłku cieszę się jak dziecko i za każdym razem wznoszę toast za Pana, by Pan żył 1000 lat, bo to co Pan dla mnie zrobił, to było naprawdę wielkie i nie mam słów by Panu podziękować, więc chociaż piszę ten skromny list, by Pan wiedział, jak bardzo Pana kocham za to co Pan robi. Jest Pan najcudowniejszym człowiekiem jakiego znam. Choć rozmowy są zawsze krótkie, to jednak po każdej takiej konsultacji dodaje mi Pan skrzydeł i efekty Pańskiej pracy są zachwycające.
anonimowy, 2016-08-27
Panie Popko, Jestem młodą mamą, która od niedawna ma śliczną małą córeczkę. Zaraz po urodzeniu okazało się niestety, że Ewelinka choruje na AZS (atopowe zapalenie skóry). Dermatolog polecił mi serię kosmetyków, które znacznie poprawiły rozogniony stan skórki mojej córeczki. Jednak w pewnym momencie pojawiła się sugestia, aby włączyć sterydy. Od razu instynktownie poczułam, że to nie jest dobre. Mój wujek używał parę miesięcy sterydy w maściach i wiem jakie spustoszenie to u niego spowodowało. Zaczęłam szukać w Internecie pomocy i tak przypadkiem wpadłam na Pańską stronę. Postanowiłam spróbować choć przyznam, że bałam się trochę bo tyle się słyszy dziwnych rzeczy o bioterapii. Przyjechałam do Pana do domu i niemal od razu uspokoiłam się. Rozmowa z Panem bardzo mnie wyciszyła i nabrałam zaufania. Nie da się słowami wyrazić mojej wdzięczności ). Po paru dniach skóra mojej córeczki zaczęła się naprawiać. Zniknął uporczywy stan zapalny i świąd. W chwili obecnej nie ma śladu po chorobie! Jeszcze raz bardzo dziękuję. Pozdrawiam
anonimowy, 2016-08-28
Uzdrowienie i " zyskanie świadomości odnośnie celu w życiu" Wyznanie.. podobno o sobie mówi się niełatwo, ale mi zawsze przychodziło to najprościej. Jestem zwykłym człowiekiem, przeciętnym. Do pana Zbyszka trafiłem jakieś 4 lata temu. Moja mama miała raka i walczyła z chorobą od około 5-7 lat, natomiast ja żyłem totalną iluzją siebie, będąc znerwicowanym egoistą, myślałem, że jestem fajny. W miarę zapoznawania się z tematyką ( podawaną poprzez pana Zbyszka ) coś zaczęło mi mówić, że należy "wziąć się za siebie". Moja mama całkowicie ozdrowiała ( zaledwie po bodajże dwóch wizytach ) natomiast ja z wolna zacząłem sobie zdawać sprawę, że jestem tylko cieniem siebie, czyli, zacząłem czuć, że robię w życiu to, czego nie powinienem, to do czego mnie nie powołano. Od kilku lat zajmowałem się nieruchomościami. Po konsultacjach u pana Zbyszka zdecydowałem się na zamknięcie spółki, która mnie ograniczała (byłem młodszym wspólnikiem w spółce, gdzie pełniłem rolę "chłopca na posyłki"). Teoretycznie mogłem robić, podejmować decyzje, ale mój wspólnik był osobą mocniejszą energetycznie, to On sponsorował w początkowym okresie działalność firmy, byłem totalnie uzależniony decyzyjnie i brnąłem w pracę na rzecz przedsięwzięcia, w którym począłem się zatracać. Miałem lokal w centrum miasta, super samochód (wypożyczony od wspólnika ). Wśród rówieśników tworzyłem iluzyjny obraz człowieka biznesu. Jednak wewnętrznie czułem się "brudny". To odczucie wręcz odrazy do siebie samego (zacząłem stawać się świadomy, że źle robię, i po kilku miesiącach podjąłem decyzję, ze kończę z iluzyjną firmą i zerwałem współpracę, rozpoczynając swój własny, mały biznesik. Miałem mniej pieniędzy, ale byłem na swoim i wtedy dopiero zacząłem robić swoje. Teraz pracuję już jako masażysta i powoli kierunkuję się w stronę pracy na rzecz innych (uzdrawianie duchowe). Wiem, że daleko mi do ideału i, że jest wiele pracy przede mną, ale dzięki panu Zbyszkowi otrzymałem niepowtarzalną możliwość "stania się sobą", w ogóle bycia i robienia w życiu tego, co czuję i w czym odnajdę wolność i samospełnienie. To bardzo wiele, tylko trzeba zechcieć i spojrzeć na swoje życie z boku i mieć na tyle odwagi i być szczerym wobec siebie i odpowiedzieć na pytanie czy to co robimy w życiu jest tym, czym byśmy chcieli i co możemy.. za tę możliwość szczerze dziękuję..
Marcin, 2016-07-07
Zbyszek mnie nie uzdrowił, bo nie uzdrowienia szukałem. Zbyszek nie sprawił, że stałem się bogaty, bo nie pieniędzy potrzebowałem. Zbyszek nauczył mnie jak pracować nad sobą aby osiągnąć wszystko to o co mi w życiu chodzi. Zrobił też dużo więcej, po pierwsze pokazał mi jak samemu, poprzez własne starania pozyskać dostęp do wszelkiej wiedzy, która jest mi potrzebna. Uświadomił mi również rzecz najważniejszą, jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za siebie ale i za wszystkich ludzi na ziemi. Praca nad sobą to nie tylko nasz rozwój ale i pomoc innym. Takie to proste a tak mało miałem o tym pojęcia. Oprócz tego, żeby być zdrowym, warto również nauczyć się uzdrawiania i oczyszczania innych. Te lekcje bywały bolesne, prawda rzadko kiedy jest "wygodna". Dziękuję Ci Zbyszku za to wszystko, a szczególnie za te trudne chwile, które uświadomiły mi ile jeszcze muszę zrobić.
Michał M. , 2016-07-09
Chcę podziękować Ci Zbyszku w tym miejscu m.in. za prawdziwy cud, którego kulisy chciałbym odsłonić. Gdy ponad rok temu w moich ramionach oddał ostatnie tchnienie mój syn, nie byłem przygotowany na to, by to zrozumieć. Wpadłem w panikę, zacząłem Go reanimować, krzyczałem o pomoc. Wezwana karetka przyjechała po około 20 minutach, a ekipa podjęła dalsze czynności reanimacyjne. Zacząłem się modlić i prosić o życie dla syna, lecz gdy ekipa reanimująca powiedziała, że to już koniec i że nic z tego nie będzie, przypomniałem sobie o Tobie. Była może godzina pierwsza w nocy, gdy moja partnerka wybrała numer do Ciebie, a ja prosiłem ratowników, by nie zaprzestawali reanimacji. Widząc oszalałego w rozpaczy ojca, wykonywali dalej nie mające już dla nich sensu czynności. Odebrałeś telefon i rozpocząłeś działania na odległość. Zanim rozłączyliśmy się, usłyszałem w pokoju obok pierwsze piknięcie aparatury EKG i okrzyk "mamy Go!!!". Nikt z ekipy nie wiedział nawet dlaczego i co się stało. Wykonywali wprawdzie wzorowo czynności reanimacyjne, ale nad ciałem w którym nie było już duszy, bo odeszła. Sprawiłeś iż wróciła do niego i czynności życiowe powróciły. Ten czas kolejnych kilkunastu dni "życia" Syna podłączonego do aparatury na OIOM-ie był już bardziej dla mnie niż dla Niego, był to czas kiedy mogłem dzięki kontaktom poprzez Ciebie z Duchem Syna dowiedzieć się, iż nie ma on woli powrotu. Jego dusza zrealizowała już to, co zamierzała prawie w 100%, a wątłe ciało w którym doświadczał życia na tej ziemi wysłużyło się, zmęczone ciężką chorobą jaka trawiła je od urodzenia. Zrozumiałem to wszystko dzięki Tobie i Synowi, ale potem przyszedł czas prawdziwej próby dla mnie, czas weryfikacji tego wszystkiego co przekazujesz, a wydawało mi się, że mam wewnętrznie przerobione pokochanie siebie, wybaczenie sobie, pokochanie innych, wybaczenie innym. To ciężka próba, której nie zaliczyłem i muszę całą tę drogę rozpocząć od nowa, ale mam nadzieję, że teraz już szybciej, a dzięki wiedzy, którą przekazujesz, jeszcze w tym życiu odnajdę się na niej - jak TY.
Paweł , 2016-07-10
Panie Janie, nim Pana poznałam i skorzystałam z działań oczyszczających, moje życie było w totalnej rozsypce. Syn pił, mąż z depresji nie wychodził od kilku lat, bieda i przewlekłe choroby było coraz dokuczliwsze. Nieraz pojawiały się u mnie myśli o samobójstwie. Pan pewnie mnie nie pamięta, bo ma Pan wielu ludzi, ale z powodu depresji mąż zaliczył też szpital psychiatryczny. Mówił Pan o nawiedzeniu i jakiejś tam formie opętania, ale nie bardzo brałam do siebie. Sądziłam, że pewne sprawy mają się zupełnie inaczej. Nie wierzyłam za bardzo, że można nam pomóc. Ale to co się zaczęło dziać po Pana zabiegu, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Mrok zniknął jak ręką odjął. Jakby ktoś zabrał jakąś czarną zasłonę. Dopiero wtedy zrozumiałam, w jakim amoku żyłam, w jakim myślowym zakręceniu. Pierwszy raz od dwudziestu lat ujrzałam słońce i nadzieję. Ale to nic. Mąż się tak zmienił, a nawet odmłodniał, że gotowa jestem zaryzykować twierdzenie, że stał się takim, jakim był na początku naszej znajomości. Nie tylko nie pije, nie krzyczy i nie przeklina, ale pomaga w domu i stara się nadrobić utracony czas. Gdy mu powiedziałam, dlaczego tak jest, że byłam u egzorcysty, to z początku mnie wyśmiał, ale potem długo siedział na Pana stronie i płakał. Z synem jest o wiele lepiej. Tak jak Pan powiedział, wolniej on dochodzi do siebie, bo w nawiedzeniu dorastał. Ale już to co jest, ta jego poprawa, jest większym prezentem, niż bym się spodziewała. Życie zaczyna się poprawiać, a nawet większość chorób zniknęła, choć nie minęło mi jeszcze opuchnięcie nóg. Bóle głowy zniknęły już na drugi dzień, bóle w kręgosłupie tak zmalały, że potrafię już normalnie chodzić, i po prostu świetnie się czuję. Najważniejsze, że wróciła rodzina i sens w dalsze życie. To co Pan już dla nas zrobił, nazwałabym prawdziwym cudem. I pomyśleć, że na takich ludzi jak Pan patrzyłam do tej pory jak na naciągaczy. Ale to tylko zwyczajne ludzkie niezrozumienie tego, jak ten świat wygląda, Chciałabym jeszcze podziękować za piękną stronę internetową, na której tak ładnie Pan wszystko przedstawia. Tego nikt nie robi, przynajmniej w takiej skali i tak fachowo. Jest Pan autentycznym cudotwórcą i naszym przyjacielem. Oby Bóg ciągle Panu sprzyjał.
Agnieszka P. z Lublina. , 2016-07-11
Tylko ten, któremu siadł kręgosłup, wie, jak zaczyna wyglądać życie pół-kaleki. Nędzny zasiłek, drogie leki, smutek w oczach rodziny i żal za utraconą nadzieją zmiany życia na lepsze. Miałem torbiele na odcinku lędźwiowo-krzyżowym trudne do zoperowania, powiększający się niedowład nóg i okropne bóle, które tylko w części uśmierzały leki. Nie chcę opisywać tego, co to znaczy, bo przypominają mi się tylko łzy i stan beznadziei. W ciągu kilkunastu lat zaliczyłem kilka okresów załamania i depresji. Czułem, że jestem ciężarem dla rodziny, że ich zawiodłem na całej linii. Nigdy u Pana nie byłem, to moja żona bez mojej wiedzy odwiedziła Pana w Rusinowicach. Naruszyła oszczędności i bała się mi o tym powiedzieć. Tam przeprowadził Pan zabieg na odległość. Już po pierwszym poczułem się nieco lepiej. Było widać poprawę, choć niedużą. Za to wróciła mi chęć do życia i działania. Poczułem się tak, jakby mi ktoś odrestaurował psychikę. Wtedy żona wyznała prawdę z podbieraniem pieniędzy. Syn pokazał mi Pana stronę i zacząłem się wgryzać w temat. Zadziwiło mnie na początku, bo od tego ruszyłem, że wielu stara się Pana zdyskredytować. Nawet zniszczyć. Dopiero po tygodniu czytania, a siedzę na przymusowej rencie, zorientowałem się o co w tym wszystkim chodzi, z czym Pan walczy i dlaczego. Ponieważ jestem szczególnie wyczulony na dobro rodziny, której w stanie choroby niewiele potrafiłem pomóc, szczególną uwagę w atakach na Pana zwróciłem na osoby pastwiące się nad rodziną, które swój gniew za odejście partnera wyładowywały publicznie na Panu. Nawet mi się żal Pana zrobiło, bo dla mnie to walka z wiatrakami. Gdy nabrałem w końcu przekonania, że to Panu zawdzięczam powrót psychicznej równowagi i jest Pan godzien szacunku, już sam skorzystałem z telefonicznej konsultacji. W czasie doładowania energią czułem wszystko, co Pan robił. Gdy odłożyłem słuchawkę byłem na takim rauszu, jakbym miał dwadzieścia lat i wygrał jakieś zawody sportowe. Kolejne doładowanie nie było już tak bardzo odczuwalne, ale i też zdrowie mi się znacznie poprawiło. Po czwartym ustąpiły ostatecznie choroby, znikły bóle i zaczęło się normalne życie. Dziś gdy znowu pracuję i wspieram swoją rodzinę, często dziękuję Panu w duchu za to, że mogę to robić, że znowu jestem im przydatny. I to chyba jest najcenniejsza rzecz, jaką mi Pan zwrócił. Pozdrawiam serdecznie, życząc Panu dużo zdrowia i wytrwałości. Oglądam też Pana videoblogi i polecam je ludziom, których jestem pewny, którzy mają świadomość systemowych gier w polskim narodzie?
Zezon ze Strzybnicy , 2016-07-13
Gdyby nie Pan, to co Pan odczytał z diagramów a potem usunął ze mnie i z przestrzeni, to do dziś tkwiłabym w toksycznym związku, całkowicie podległa wariatowi, dla którego byłam nikim. Siedem lat degradacji, poniżania, separowania od rodziny uczyniło ze mnie wrak człowieka. Zaniedbałam się, zwątpiłam w sens życia, spasowałam na całej linii. Dobrze Pan powiedział, że mąż nawet po oczyszczeniu niewiele się zmieni. To martwy duchowo człowiek czy nieczłowiek, kto go tam wie. Ważne, że doszłam do siebie i wyprowadziłam z domu. Tak jak Pan przewidział, rodzice przyjęli mnie do siebie. Przeżyłam jeszcze potem piekło nadchodzeń, oszczerstw, nagonek, ale jakoś mi to było obojętne, bo zaczęłam żyć przyszłością. Gdy czytałam tekst o sektach rodzinnych, to w pierwszej chwili pomyślałam nawet, by i mój przypadek tam Pan opisał, ale potem zrozumiałam, że nie o ilość tu chodzi, ale o sygnał kierowany do tych osób, które inni ludzie terroryzują we własnych domach, udając przed otoczeniem, że jest dokładnie odwrotnie. Pan opisał dwulicowość i podłość ludzkiej natury i nie ma co tego powielać w mnożących się przykładach. Dobrze, że robi Pan taką robotę, i to oficjalnie, bo inni w ogóle uciekają przed takim tematem. Sprawa rozwodowa w toku. I wiem, że przyjdzie dzień, w którym raz na zawsze zapomnę o Robercie, a ktoś kochany ujmie moją dłoń w swoją i dotrzyma wszystkich obietnic, które mi złoży. I wiem, że Pan pomoże mu w tych obietnicach wytrwać.
Krystyna, 2016-07-14
Kilka miesięcy temu zaczęły doskwierać mi dziwne bóle w okolicy klatki piersiowej i głowy. Bóle nasilały się do tego stopnia, że musiałem z pracy pojechać do szpitala, gdzie wykonano mi szereg badań, z których nic nie wynikało. Kilka dni później, podczas spaceru sytuacja powtórzyła się, z ledwością zamówiłem taksówkę i skierowałem się do innego szpitala, jednak i tutaj po wykonaniu szeregu badań i testów nic nie wykryto. Zalecono mi kilkudniowy odpoczynek w domu i w razie bólu zażywanie tabletek przeciwbólowych.Następne kilka dni było piekłem! Ból miał charakter napadowy i był nie do zniesienia, był tak silny, że uniemożliwiał sen, a wykonanie najmniejszego ruchu graniczyło z cudem. Telefon do Pani Klaudii miałem już od kilku lat, jednak chyba sam do końca nie wierzyłem w tego typu metody leczenia. Pierwszy telefon był dla mnie prawdziwym szokiem! Po zaledwie chwilowej rozmowie zostałem zbadany, a diagnoza brzmiała bóle, które mi doskwierają powodowane są przez ciężki uraz w tylnej części głowy, który spowodowany jest pobiciem ( w wieku 16 lat zostałem ciężko pobity), następnym czynnikiem jaki się na to nakłada jest moja wada serca-niedomykanie się lewej zastawki, który to był następstwem częstych angin z okresu dzieciństwa, (sporą część mojego dzieciństwa spędziłem jeżdżąc po szpitalach, gdyż lekarze do końca nie mogli ustalić co mi jest- byłem schorowanym, apatycznym chłopcem z częstymi dusznościami i krwotokami z nosa).Omawiając mi te czynniki Pani Klaudia wręcz z zegarmistrzowską precyzją opisała mi historię moich chorób z dzieciństwa i przypadek pobicia. Poza tym wszystkim stwierdziła, że mam problem z nerkami, kręgosłupem, cierpię na nerwicę oraz mam uraz lewego kolana - wszystko to absolutnie się potwierdzało!Dziś po kilku miesiącach terapii moi bliscy mówią mi, że jestem inną osobą, sam zacząłem uprawiać jogę i poza niesamowitymi aspektami zdrowotnymi, jakie ze sobą niesie zauważam jak bardzo wyostrzyły się moje zmysły, intuicja - jest to niezwykle przydatne w naszym codziennym życiu. A ja znalazłem swoją pasję )
anonimowy, 2016-07-15