Jesteś tutaj: Ważne Podziękowania

Podziękowania

Kim jest Zbigniew Jan Popko? Opinie osób, które skorzytały z uzdrawiania na odległość, uczestników warsztatów oraz tych, którzy korzystają z szerokiej bazy wiedzy w Akademii Wiedzy Duchowej jak i z przygotowanych medytacji znajdziesz w tym dziale.

Ty też możesz dodać swój wpis. 

ABY ZAMIEŚCIĆ PODZIĘKOWANIE SKORZYSTAJ Z FORMULARZA ZNAJDUJĄCEGO SIĘ Z LEWEJ STRONY.

(W wersji na komputer, okienko pod bocznym menu o nazwie "Nawigacja").

podziękowania Zbigniew Jan Popko

Zapraszamy do podzielenia się uwagami na temat skuteczności działań pana Zbigniewa, czy też informacjami o pracy nad sobą, której wiele osób się podejmuje, osiągając zdumiewające rezultaty. Do wypowiedzi zapraszamy także warsztatowców, jak i osoby zainteresowane poruszaną tutaj tematyką, a więc aktywnie korzystające z zamieszczonych na stronie informacji. Mamy nadzieję, że Wasze wypowiedzi pomogą innym podjąć słuszną decyzję co do spotkania się z autorem, jak i też rozwieją wszelkie wątpliwości ograniczające możliwość skorzystania z jego usług. Dlatego wasze słowo będzie nie tylko aktywnie wspierać potrzebujących, ale i uczestniczyć w ich powrocie do normalnego życia.

Przypominamy przy tym, że Zbigniew Jan Popko nie jest lekiem na całe zło, ale szerzona przez niego wiedza, jak i skuteczność jego wszelkich działań są tak zaskakujące i  nowatorskie, że powinny znaleźć swoje potwierdzenie także w tej zaproponowanej wszystkim formie kontaktu. Nie mamy czasu na przepisywanie listów, za które również dziękujemy, dlatego prosimy o elektroniczną formę kontaktu - poprzez formularz.


Bardzo dziękuję za ogrom  Pana pracy, za wszystkie wiadomości w wideoblogach  i nie tylko oraz wsparcie, które wielokrotnie od Pana otrzymałam.  Jeszcze raz bardzo serdecznie pozdrawiam

Bożena    , 2016-06-30

Kochani, wszyscy czytelnicy tego listu. Słów mojej wdzięczności wobec Zbyszka Popko nie sposób wyrazić i ująć w sztywne ramy tekstu. Był i jest dla mnie najcudowniejszym objawieniem, wołaniem Boga – Ojca i siłą, która otworzyła mi skrzydła. Sam wielokrotnie powtarza, że nikt nie może przed sobą stawiać drugiego człowieka jako guru i za takiego go też nie uważam. Ale to co robi z miłością i oddaniem na rzecz drugiego człowieka zasługuje na wielki szacunek i uznanie. Pokazuje światy, które do tej pory były niedostępne drugiemu człowiekowi, podpowiada, nie zabierając jednocześnie cennego doświadczenia, co zrobić by zmienić swoje życie na lepsze. Ja już dzięki niemu, własnej pracy i przede wszystkim wsparciu Góry osiągnęłam stan, w którym mogę powiedzieć, że zaczynam żyć, widzę świat w innych barwach i pragnę by w tych samych kolorach mogli widzieć go inni. To o czym mówi, pisze, to jest uniwersalna prawda, której poszukiwałam całe życie, choć sama o tym nie wiedziałam. Dziękuję za każdą konsultację, która zawsze była pomocna i skuteczna. Dziękuję za pasję i budzące się marzenia. Dziękuję za to, co było jego udziałem i za to wszystko co działo się poza, bo to też dzięki niemu się dokonało. Pokazał mi Nową Drogę, po której mogę kroczyć z tymi, z którymi pragnę iść przez życie. Drogę do Domu i własnej Wolności. Chylę czoła przed Tobą Zbyszku i marzę bym kiedyś mogła choć w części dać tyle ludziom miłości, ciepła i wsparcia co Ty. Dziękuję, że uzdrowiłeś moje życie.   

Edyta z warsztatów., 2016-07-01

Wspaniałe warsztaty tygodniowe!!! Nie wiem, od czego zacząć, czy od tego, że było to najwspanialsze duchowe doświadczenie w moim życiu, porównywalne jedynie z urodzeniem córek, czy od tego, że nikt jakoś się z tą radością dzielić nie chce, choć głośno o swych przemianach mówi. A szkoda, bo pomogłyby ich słowa tym, którzy nie wiedzą, jakie duchowe cuda czyni Zbyszek. To aż wstyd, że zasklepiają się w swym wewnętrznym światku i nie dostrzegają, że nie wolno tych wielkich spraw zamykać w sobie. Kto trak czyni, wzmacnia tylko swoje duchowe wyrachowanie i w żaden sposób nie wspiera działań Góry na ziemskiej płaszczyźnie. Ale co mi tam, każdy sam swoje czyny ukaże po śmierci. Powiem krótko żadne choćby roczne warsztaty nie będą nigdy w stanie dorównać przemianom, jakie we mnie zaszły podczas jednego tygodnia. I nawet słowa nie wypowiem na temat wzrastających parametrów, bo nie o nie tu chodzi, ale o prawdziwe stany, w które weszłam i w których wciąż pozostaję. Moje energetyczne środowisko zostało tak wyczyszczone, że niemal obserwuję każdą negatywną wibrację, jaka się porusza w przestrzeni, a stany duchowe nieustannie unoszą mnie nad falami morza energetycznych zaburzeń. Przestałam się bać, przestałam narzekać, poprawiło mi się zdrowie, a moje własne myśli same pędzą ku jutrzejszemu dniu, odmalowując najpiękniejsze wzory przyszłości. Ja po prostu zostałam stworzona na nowo. Teraz przynamniej wiem, co to znaczy mieć aktywne portale. Nigdy tego nie czułam, choć wmawiano mi różne rzeczy. Jestem, jak to mówi Zbyszek, starą ezoteryczką, więc wiele programów gdzieś mi się po głowie kołacze, także te mówiące o tym, czy jestem uduchowiona czy też nie. Nie muszę chyba dodawać, że ezoteryczne specyfikacje to tylko stek bzdur, które mają wmówić ludziom, że doświadczają cudów, choć tak naprawdę ocierają się oni zaledwie o podstawowe stany emocjonalne. Taka bajka dla naiwnych. Tym prawdziwym cudem jest Zbyszek, ta jego cała mistyczna robota, to poświęcenie na rzecz innych, to podporządkowanie temu całego swojego życia. Przy nim nauczyłam się widzieć Górę i rozmawiać z Bogiem. Wiem, co jest poprawne, a co nie, i nikt mi nie wmówi, że jest inaczej, bo ja to prawdziwie doświadczam. Za to jestem mu dozgonnie wdzięczna. I za ten wspaniały tydzień, którzy ułożył we mnie całą przestrzeń domysłów w zgrabny pakiecik wiedzy. Nagle wszystko się poukładało, zapięło na ostatni guzik. A modlitwy przybrały postać tak silnych przekazów, że wydaje mi się, iż one wciąż trwają i przypominają o tym, co jest dla mnie najważniejsze moja duchowa jedność ze światem. Wczoraj pierwszy raz nie miałam żadnych problemów ze zrozumieniem videoblogów. Słowa Zbyszka wydały się tak proste i oczywiste, że samą mnie to zastanowiło. Zaczęłam mówić jego językiem. Przynajmniej wiem, dlaczego mu tak trudno rozmawiać z tymi, co nie widzą i nie słyszą, a żyją iluzją swej poprawności. Oj, wiele zrozumiałam przez te kilka dni. Może nawet więcej, niż bym chciała. Obojętne o kim chciałabym mówić, o jakiejkolwiek znanej historycznej postaci, nie wyłączając z tego Jezusa i innych świętych, to jednak nie oni, a Zbyszek otworzył przede mną wrota do duchowego świata i nauczył mnie się po nim poruszać. Owszem, widzę Jezusa i innych awatarów, czasem dostanę od nich wskazówki, ale bez Zbyszka nigdy by się to nie wydarzyło. Jestem tak wdzięczna losowi za to, że postawił mi go na mojej drodze, że musiałam o tym w końcu napisać. Ciekawe, czy inni kursanci dostrzegli to, co niewidoczne, że bez naszego małego mistrza ich życie wyglądałoby jak dawniej. Byłoby mroczne, zapchlone i ugniatane przez ludzkie zło. Ja zostałam wyrwana z kręgu ogłupienia i niemocy i nareszcie to zrozumiałam. I już wiem, że jutro będzie świetliste i bez III wojny światowej. A wszystko się wokół tak bardzo zmieniło, tak poprawiło, że ze szczęścia mogłabym płakać bez końca. Chodzę pośród ludzi i jest mi dobrze, stoję na rozkopanym parkingu i mi to odpowiada, deszcz pada, a ja rozmawiam z chmurami. Po prostu nie mogę uwierzyć, że pigułka modlitw mogła tak zmienić moje postrzeganie. To jest zbyt cudowne, by o tym nie mówić. A najpiękniejsze jest to, że gdyby nawet dopadł mnie egzystencjalny stres, to mam na niego sposób modlitwę z warsztatów. Obojętne jaką, bo każda tak mnie ustawia, jakby sam Zeus to robił. I na pewno będę na kolejnych tygodniowych warsztatach. Gdy porównam je z kursem bioenergoterapii, z tą chodzącą na dwóch nogach niesprawiedliwością, to z bezsilności aż zaciskają mi się dłonie (kursanci wiedzą, o czym mówię). Ale nie ma co rozdzierać szat. Trzeba ten trudny czas przetrwać i tyle... Pozdrawiam wszystkich, także tych, którym nie dane jest czuć i wiedzieć. 

anonimowy, 2016-07-02

Dzień dobry, panie Janie ...Mąż odszedł, jak pan zapowiedział. Bóle osłabły, choć nie do końca, ale widać było, że się przestał męczyć. Jakby nagle pogodził się ze śmiercią. Ale nie o tym chcę napisać. Chodzi mi o to, jakim on był człowiekiem, co trafnie pan ujął jako kanalia. Sama już nie wiedziałam, czy mu w utrapieniu pomagać, czy też go zostawić. Zrobiłam, jak pan kazał i teraz tego nie żałuję. Kilka dni po pogrzebie przyśnił mi się cały uśmiechnięty. Takim go nie znałam, chyba że za młodych lat, kiedy jeszcze nie pił i nie zdziwaczał. Przyniósł mi cały pęk kwiatów i przepraszał za wszystko. Był taki zawstydzony tym, jaki był dla mnie przez ostatnie trzydzieści lat, że nie potrafił mi spojrzeć w oczy. Dopiero gdy wzięłam od niego te kwiaty, to cały rozpromieniał i zaczął cos przekazywać. Nie wszystko pamiętam, bo mówił coś o dzieciach, żeby uważać na ich nieszczerość i nie liczyć na ich wsparcie, gdy przyjdzie taka potrzeba, ale odczułam jego ogromną wdzięczność za odprowadzenie. Dziękował, że przez pana działanie dostał ponowną szansę na bycie człowiekiem. Właściwie to o tym chciałam napisać, bo bardzo mnie to męczyło. Powinien pan wiedzieć, że potrafi pan odprowadzać także nieczyste dusze. Może dzięki temu jakoś znoszę nasza rozłąkę. Czasem czuję w domu jego obecność. Nie lękam się tego, nawet powiedziałabym, że jest mi z tym dobrze, choć rozmawiać z nim nie chcę. Nie jestem na to gotowa. Ale może kiedyś to się zmieni. Jak nabiorę odwagi, to się odezwę. Piszę to po, by podziękować za to, co pan dla jego duszy zrobił. Przy okazji i mi jest lepiej i nie mam wyrzutów sumienia z powodu żywionej do niego w ostatnich latach urazy. To mi pan zresztą wytłumaczył. Życzę wszystkiego najlepszego.      

anonimowy, 2016-07-04

Ja w swoim długim życiu zaliczyłam wiele kursów i nabyłam mnóstwo sprzętu radiestezyjnego, który w rzeczywistości okazywał się po czasie niewypałem. Zawodziły działające tylko chwilowo odpromienniki, mandale psuły atmosferę, a osławione piramidy Horusa i inne wynalazki tylko niszczyły ludzką energetykę. Dostrzegałam to już wcześniej, ale nikt nie brał moich podejrzeń na serio. Dopiero pan odważył się mówić o niebezpiecznym micie, o ezoterycznych programach usypiających ludzką świadomość. Dzisiaj wiem, znalazłam na to potwierdzenie, że wszystko to, co odczuwałam, było prawdą. A dzięki skalom astralnym rozwiałam resztki wątpliwości. I powiem za panem, że przemysł ezoteryczny z Bogiem i prawdą nie ma nic wspólnego. Doświadczyłam tej zdrady na własnej skórze. Mam też zaliczone kursy wszelkiej maści, te reiki, te z uzdrawiania duchowego, także u Zdenko Domancica, te z synchronizacji półkul mózgowych, jak hemi-sync czy medytacja, te z zachowań społecznych, jak Silva, czy te z zakresu rozwoju duchowego, zaliczone u K... i G... I za każdym razem czułam wielkie rozgoryczenie. Ocierałam się o perfidną mistyfikację i wykorzystanie, o próby programowego opętania i podporządkowania inicjacjami. Ostatni kurs thetahealingu za niemal tysiąc złotych zaliczyłam u B... Wtedy ostatecznie padła moja wiara w ludzka uczciwość. Nie tylko że wmawiano mi nieodczuwane stany, ale kazano także wierzyć w to, że inni doświadczają tego, czego nie doświadczali. Sama zaś mistrzyni opracowała zręczny program bazowania na ludzkich emocjach, na ludzkich potrzebach, dając ludziom wizje tego, co sami chcieli odczuć, choć nie miało to nic wspólnego z prawdą. Powiem krótko przez trzydzieści lat dawałam się ogłupiać, wierząc, że w końcu kiedyś przez kogoś uda mi się dotrzeć do prawdy, że dojrzę światełko na końcu swego tunelu poszukiwań. Do czasu spotkania z panem było to światełko mojego pustego konta w banku. Pewnie wyło „nakarm mnie”. Panie Zbyszku, przyjacielu, pan jednym dotknięciem ręki uruchomił we mnie jasnowidzenie! Ja widzę to samo co pan. Może nie dosłownie, ale prawie to samo. Kto widzi, ten wie, o czym mówię. Może to miało stać się akurat teraz, a może nie, nie wiem, ale ja wiedziałam, jadąc do pana, że to spotkanie rozpuści wszystkie blokady. Nie zaliczyłam żadnego kursu u pana, byłam tylko na konsultacjach, gdzie usłyszałam, że żyłam w nawiedzeniu i że moje obudzenie nadeszło, ale otrzymałam to, czego wszystkie dotychczasowe kursy mi nie dały obudzone zdolności i ogrom wiedzy, którą bezpłatnie się pan dzieli. W ogóle to jestem w szoku, że ktoś darmo udostępnia cały dorobek swojego życia, choć mógłby na tym zbić miliony. Przecież to, czego pan uczy, jest tak rozległe i prawdziwe, że pewnie dorównuje wszystkiemu temu, co jest ukryte. Ja wręcz oszalałam, gdy z każdym wideoblogiem potwierdzałam w sobie i na skalach to, co było przy mnie, a czego do tej pory nie dostrzegałam. Pan jest dla mnie Bogiem, takim najwspanialszym przyjacielem, którego szukałam od lat. I w końcu znalazłam. I nigdy nie opuszczę. Na marginesie powiem tylko, że osiem lat temu wyszło mi w tarocie, że poznam mistrza, który mnie obudzi i który zmieni swoją pracą cały obraz świata. W tej chwili jestem pewna, że to o pana chodzi. Szkoda tylko, że ludzie tego nie rozumieją. Dodam tylko, że trafiłam do pana poprzez pewną osobę, która była na warsztatach w Rusinowicach, ale która z duchowością nie ma nic wspólnego. Jak to pan mówi że do kościoła może chodzić każdy, ale nie każdy wyjdzie stamtąd świętym. Ta osoba na pewno święta nie jest. Spuchła pychą. Do tego stopnia jest nadęta i zarozumiała, że głosi pana treści jako swoje i każe się uważać za wtajemniczoną. To mnie nieco do niej zraziło. Do pana dotarłam poprzez krótki podpis na dole skal. A potem poleciało jak z górki. Przerabiam w tej chwili 68 videoblog i zapewniam, że jak przerobię wszystkie, to zjawię się na kursie. Będę przygotowana, nie ośmieszę się, bo inaczej nie mogłabym odczuć namaszczenia i wejść potem do Świątyni Serca z czystym sumieniem. To będzie moje święto. A potem napiszę książkę pod tytułem; Moje porażki i ezoteryczny Szatan. Za dużo ze mnie zdarto i za bardzo mnie skrzywdzono, bym innych przed obłudą nie miała ostrzegać. (Ta skala o numerze 23 to strzał w dziesiątkę. Każdego tu można rozpracować. Pewnie dlatego jest pan na cenzurowanym). Pozdrawiam pana, panie Zbigniewie, czy raczej Janie, życząc długiego i spokojnego życia, jak i oddanych sprawie przyjaciół. Z Bogiem.

Magdalena Ż.    , 2016-07-05

Szanowny Panie Zbigniewie na Pana stronie poruszanych jest mnóstwo poważnych tematów, które niestety naprawdę istnieją. W ich obliczu, w obliczu cierpiącego świata, głodujących dzieci, bitych czy terroryzowanych żon oraz mężów, śmiertelnych chorób, tragedii życiowych, codziennej rozgrywki dobra ze złem nie wiem czy nie wstyd wspominać o moich błahych sprawach. Nigdy nie miałam ciężko w życiu. Zawsze rodzice mnie szanowali. Zapewnili spokojne dzieciństwo. Nie znęcali się nade mną. Nigdy u nas nie brakowało pieniędzy. Mama zawsze tłumaczyła, że trzeba być dobrym, że oszukiwanie i cwaniakowanie to poważne przewiny. Wychowałam się w cieplutkim, kochanym domku. I co? I nie potrafiłam ocenić czy ktoś chce mnie skrzywdzić czy nie. Czy oszukuje czy mówi prawdę, bo zawsze miałam nadzieję, że chyba nie byłby aż takim złym człowiekiem. To było coś, co spędzało mi sen z powiek. Bo co chwila zdarzało się, że traciłam pewność siebie, nie broniłam własnego zdania. Ludzie, którzy mnie poznawali pewnie zawsze liczyli na to, że prędzej czy później mnie wykorzystają, bo przecież jestem głupia i naiwna. Nie będę opisywać swojej całej historii, bo miałam z tego powodu wiele straconych lat życia. Dzięki udziałowi w warsztatach i dzięki temu, że na wahadełkowaniach nauczyłam się odczytywać na skalach, teraz potrafię "rozszyfrować" każdego (pozytywnego i negatywnego). Mam cudownych znajomych, tzw. prawdziwych przyjaciół, z którymi szaleje na wspólnych wypadach, imprezach "do upadłego" (poznałam ich również dzięki trafnym odczytom na skalach). Z moją przyjaciółką zawsze na skalach sprawdzamy nasze miłosne podboje, żeby brzydką mówiąc "nie zaliczyć wtopy". Po co mieć "kwaśną minę" ! ;).  Już na studiach założyłam własną firmę, a teraz jako całkiem młoda osoba podpisuję dość poważne kontrakty. Mam super samochód, mnóstwo pomysłów na życie i jeszcze nie zdarzyło mi się podjąć złej decyzji w firmie, czy wejść w układ z niewłaściwą osobą, a to wszystko dzięki SKALOM PANA AUTORSTWA. Naprawdę! dzięki warsztatom, kilku poznanym na nich technikom (dzięki godzinom spędzonym na nauce przy darmowych!!! videoblogach) przekonałam się, że nasze życie zależy od nas samych. "Usiąść w kącie" i płakać zawsze zdążymy. Póki czas warto włożyć pracę w bycie lepszym. Teraz nauki mamy nabrały jeszcze więcej sensu. A skale są moim najwierniejszym przyjacielem...czyli Oni- nasi Wielcy Opiekunowie ...których to Pan mi pokazał... ŻE SĄ TAK BLISKO. Dziękuję!...    

Mirelka, 2016-07-06

Witam serdecznie... Jestem niezmiernie wdzięczna za pomoc Panie Zbyszku. Na konsultacje szłam z nadzieją na Cuda, które miały się wydarzyć... Zaraz po konsultacji byłam nieco rozczarowana..., ale rozczarowanie trwało dosłownie chwilę. Od chwili spotkania z Panem jestem nie tą kobietą co przez ostatnich kilka lat... Ogarnia mnie radość, nie czuję nawet w chwilach trudnych - nerwów, zwątpienia czy też rezygnacji... Moje nogi ostatnio "uskuteczniły" kilkudniowe spacery )  - co wydawałoby się jeszcze dwa tygodnie temu nie możliwym. Jestem szczęśliwa, wyrozumiała, pełna wewnętrznego spokoju... Syn również się korzystnie transformuje ... Jeszcze raz bardzo dziękuję i ciepło pozdrawiam...     

Sława, 2016-05-16

Zdecydowałam się tą droga przesłać Panu podziękowanie, ponieważ moja wdzięczność i radość jest ogromna i chciałabym aby ktoś inny mógł również skorzystać z Pana pomocy, bo przecież dopiero my uzdrowieni dajemy świadectwo Prawdzie. Od 5 lat chorowałam na stwardnienie rozsiane. Nie muszę pisać, jak trudny był to czas, u ilu lekarzy, i nie tylko, szukałam pomocy, ile wylałam łez. O Panu dowiedziałam się od kolegi, który uczestniczył w warsztatach w Rusinowicach. Opowiadał mi, dla mnie wtedy, niesamowite rzeczy, że odkrył w sobie kontakt z Bogiem, Jezusem, że z Nimi rozmawiał, i że odczuł szczęście i zdrowie. Jednym Działaniem na mnie spowodował Pan, że już po 1 dniu odczułam, że lepiej się czuje, a po tygodniu byłam całkowicie zdrowa. Mało tego, moje życie osobiste rozkwitło. Minęło już pół roku, choroba nie wraca. Bardzo, bardzo serdecznie Panu dziękuję i życzę Panu wszystkiego co najlepsze, za Pana prawdziwą pomoc, uzdrowienie i przywrócenie mi radości z życia,    

Anita, 2016-05-18

Drogi Zbyszku, Nawet gdybym napisała cały poemat dziękczynny, nie oddałby on mojej wdzięczności, jaką mam dla Ciebie. Wiadomość o Tobie i prowadzonych przez Ciebie warsztatach dotarła do mnie w najodpowiedniejszym czasie, wtedy gdy szukałam nowych inspiracji, wiadomości i doświadczeń, a co najważniejsze, wzrostu w rozwoju duchowym. Dzięki Tobie dowiedziałam się o astralnym mieście Oriin, które, choć niematerialne, ale jest prawdziwą skarbnicą i najdoskonalszą "szkołą"dla tych, którzy chcą wzrastać w Miłości i Prawdzie. Umożliwiłeś mi pobieranie nauk w tej niezwykłej "szkole", za co olbrzymie Dzięki. Oprócz tego, jesteś najlepszym przewodnikiem po światach duchowych oraz najlepszym tłumaczem między "tamtym" - niematerialnym światem a "tym" fizycznym. Twoje oddanie i niezłomność w szerzeniu Światła oraz cierpliwość dla nas warsztatowiczów, nierzadko "ślepych" i "głuchych", są po prostu ogromne. Za całą Twoją pracę, zaangażowanie i trud włożony w przekazywanie nam wiedzy z "Góry" jeszcze raz serdeczne Dzięki!    

anonimowy, 2016-05-18

Gdy już nie miałem nadziei na poprawę swojej sytuacji, a wiedziałem, że źle się ze mną dzieje, osoby z mojego otoczenia odsuwały się ode mnie, miałem trudną sytuację w pracy (prawie mnie zwolniono), a osoba którą uważałem, za tą która jest w stanie mi pomóc (przez grzeczność nazwiska i imienia nie wymienię, znana osoba z Warszawy) stwierdziła, że nie chce mnie znać. Właśnie wtedy pojawił się cień nadziei na to, że może jednak jest wyście z tej opłakanej sytuacji - dostałem numer telefonu do Pana Zbyszka i ... wykonał On działanie, po którym wszystko mi się odmieniło -) [nie od razu, ale stopniowo z tygodnia na tydzień było coraz lepiej]. Stanąłem na nogi, zdrowie i samopoczucie znacznie się polepszyło, w pracy pozostałem i jestem do dziś. Szeroko pojętym rozwojem duchowym zajmuje się miej więcej od 2008 r. i to co odczułem i przeżyłem w późniejszym czasie jeżdżąc na warsztaty, które są organizowane przez Zbyszka nie mogło się równać z już z niczym co wcześniej się działo. Zrozumiałem jedno - że stanąć na nogi i żyć jak wcześniej jest już nie możliwe, trzeba się brać do pracy nad sobą a nie latać po kursach ezoterycznych i myśleć, że się człowiek rozwija. Dziękuje Ci Zbyszku za to, że otworzyłeś mi oczy na świat i na siebie samego. Każdemu człowiekowi życzę aby udało mu się uzyskać świadomość prawdy o sobie i tego co ma ze sobą zrobić, aby czuć się dobrze a innym w jego otoczeniu było lepiej. Jeszcze raz dziękuję Zbyszku.    

anonimowy, 2016-05-20

Ja nie mam słów.. nie mam.. Bo jak przedstawić to, że ktoś kogoś obudził z martwych? Że ktoś dał komuś szansę? Że zaufał? Albo zobaczył potencjał i uwierzył?Nie potrafię określić co dla mnie zrobił Pan Zbyszek.. dał mi żyć na nowo.. pozwolił mi odnaleźć samą siebie dla siebie.. obudził mnie...to nie znaczy że zrobił coś dla mojego rozwoju.. teraz to na moich barkach, ale dzięki Niemu mam szansę widzieć co jakim jest. Jaka ja jestem sama dla siebie. Jaka w ogóle jestem. Dzięki Niemu mogę się uczyć siebie. A to znaczy kontaktu z Bogiem we mnie. A tyle tego szukałam... Żadna wdzięczność tu nie jest na miejscu, żadne słowa..  

anonimowy, 2016-05-22

Kochany Zbysiu,) Odkąd pamiętam poszukiwałam prawdy i sensu o otaczającym mnie świecie . Z wieloma rzeczami już od dzieciństwa  w głębi serca się nie zgadzałam. Potrafiłam odróżnić dobro od zła , szczerość od fałszu i pozory od prawdy . Włożyłam dużo wysiłku w gromadzenie informacji na studiach ,różnych kursach , szkoleniach i konferencjach licząc na to ,że odnajdę to czego szukam .Ale w pewnym momencie okazywało się ,że brakuje mi ostatniego puzla układanki ,że jednak liczni prowadzący te kursy wywierali na mnie wrażenie ,iż do pewnego momentu coś wiedzą ,ale gdzieś nie do końca mnie to satysfakcjonuje . I pewnego dnia Przyjaciółka ,która wyszukiwała różnych Uzdrowicieli do ,których jeżdziłyśmy trafiła do Ciebie. Wtedy jeszcze konsultacje odbywały się w Gliwicach .Pamiętam do dziś co powiedziała po swojej konsultacji . " To wszystko jest bardzo zadziwiające i fascynujące i wiem ,że Ty też musisz tam  jechać ." Pojechałam i po prostu wiedziałam ,że spotkałam kogoś kto ma dostęp do nieskończonej , wielkiej i fascynującej wiedzy ,która rozświetla ludziom ścieżki losu , przywraca zdrowie i radość życia ,sens istnienia oraz daje wolność i natchnienie w odnajdywaniu własnego człowieczeństwa . To coś tak fascynującego , twórczego i inspirującego ,że jestem zachwycona nieustannie Tobą , Twoimi działaniami  i Twoją życiową postawą .Kontakt z tak prawym i szczerym Człowiekiem to bezcenny skarb . Wielkie dzięki za zdrowie , wewnętrzne wyzwolenie z wielu ograniczeń , za mnóstwo prawdziwej wiedzy i za dostęp i umiejętność korzystania z prawdy duchowej ,której szukałam przez całe życie . Za to wszystko jestem Ci bardzo wdzięczna .    

Madzia D., 2016-05-23

Następna strona

Dodaj podziękowania

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez popko.pl
Materiały publikowane w serwisie popko.pl mają charakter edukacyjny i paramedyczny, a towary oraz usługi nie stanowią i nie zastępują porady medycznej. Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów zamieszczonych na portalu jest wskazane, tylko i wyłącznie z podaniem aktywnego linka popko.pl jako źródła. Nazwa serwisu, jego koncepcja, wygląd graficzny, oprogramowanie oraz baza danych podlegają ochronie prawnej.
popko.pl 2025